Kruche ciasto z pianką i borówką amerykańską
Kochani,
gdy zobaczyłam to ciasto u
GATITY , to sobie pomyślałam, że ja też muszę je "mieć"!
Z
tej okazji przejechałam się na rynek i kupiłam borówki
amerykańskie.
Przyszłam
do domu, zabrałam się za robotę..patrzę , a u mnie brak mąki
pszennej, tortowej , czy nawet 00!
Ale
za to mąka orkiszowa typ 650 była na szczęście i tak też powstał
placek pyszny, kruchy, maślany, sama zjadłam pół brytfanny i
jestem pewna , że mi pójdzie...w łokcie!
Wypiek
jest genialnie prosty i można go zrobić nawet wtedy, gdy ma się
pod nogami dwie "piurgające" za uszami dziewczynki.
Moja
blacha jest większa- celowo!, stąd niższa pianka, ale za to 500 g
borówek
Składniki
na ciasto
-400
g mąki orkiszowej typ 650 – u Gatity mąka pszenna
-200
g pokrojonego w kostkę masła
-5
żółtek
-łyżka
zimnej wody
-3
łyżki cukru pudru
-2
łyżeczki proszku do pieczenia
-pół
łyżeczki kardamonu
Składniki
na piankę
-5
białek
-szczypta
soli
-180
g cukru pudru
-kilka
kropelek aromatu do ciast- waniliowego
-2
budynie śmietankowe bez cukru
-120
ml oleju
-500
g borówek amerykańskich
Wykonanie
Ze
wszystkich składników na ciasto, wyrobić w robocie lub ręcznie,
lśniącą kulę. Uformować wałek i podzielić na dwie części, w
proporcjach 60% i 40%.
Obydwa
kawałki wkładamy do zamrażarki.
Formę
wykładamy papierem. Większą część ścieramy na dużych oczkach
bezpośrednio do blachy.
Dociskamy
delikatnie dłonią i pieczemy w 190 stopniach około 25 minut.
Ciasto ma mieć złoty kolor.
Po
upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy do CAŁKOWITEGO
PRZESTYGNIĘCIA.
Kiedy
ciasto jest zimne, zabieramy się za piankę.
Ubijamy
białka ze szczypta soli, na sztywno i powoli , ciągle miksując
dodajemy cukier.
Następnie
dodajemy budyń i kilka kropel aromatu waniliowego.
Nie
przerywając miksowania, wlewamy olej cienka strużką.
Piankę
wykładamy na podpieczony spód i wyrównujemy łopatką.
Wsypujemy
borówki i ścieramy na wierzchu drugą, mniejszą część
zamrożonego ciasta.
Pieczemy
w piekarniku w 190 stopniach, około 40 minut.
Kroimy
kiedy zupełnie przestygnie.
Będzie
to niemożliwe.
U
mnie pierwszy pasek poszedł zanim placek wystygł, nawet zamknęłam
kuchnię, żeby mnie nie kusił.Ale przybiegły dziewczynki i chciały
spróbować, więc im ukroiłam troszkę z następnego paska..i jak
to bywa, został kawałek...zupełnie samotny...
I
tak kawałek ,po kawałku, znikła połowa. Jeśli mogę się tak
wyrazić , większa połowa.
Już wiem, że można go zabrać "do ręki" i pomimo, że jest
kruchy, nie będzie się kruszył po dywanach! Tak więc...prasowałam
firanki i zasłony, myłam okna i...wyjadałam, kawałek po kawałku
razem z dziećmi.
Spróbujcie,
a zobaczycie, jak bardzo trudno jest się powstrzymać przed
sięgnięciem po kolejny i kolejny i kolejny...Ciasto cudnie się prezentuje na PORCELANIE BOGUCICE
Pierwsze zdjęcie genialne! Uśmiech mówi wszystko - przepis warty spróbowania <3
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńa gdzie drugi uśmiechnięty skarbek? :)
OdpowiedzUsuńjadl już za plecami hihihihi
UsuńRobiłam coś podobnego - czysta rozkosz jedzenia :)
OdpowiedzUsuńNie da się przejść obojetnie hihihih
UsuńZrobię, wygląda przepysznie.
OdpowiedzUsuńCiasto jest równie pyszne z malinami. Radzę na połowę posypać borówki ,a na drugą maliny.
OdpowiedzUsuń