Ryż po tajsku wg.Katarzyny Meller oraz KONKURS.
9
listopada nakładem Wydawnictwa Marginesy ukazała się książka
Katarzyny
Meller pt. "W kuchni Mamy i córki".
Katarzyna
Meller postanowiła sięgnąć po przepisy swojej Mamy, która była
utalentowaną gospodynią i wspólnie z Barbarą Adamczewską przed
laty wydała książkę kucharską. Tradycyjne potrawy stały się
pretekstem do przypomnienia rodzinnych tradycji i anegdot, a listę
przebojów kulinarnych, które znalazły się w tej publikacji,
tworzyli wszyscy członkowie rodziny.
Książka
uzupełniona jest o bogaty materiał zdjęciowy – współczesnych i
archiwalnych zdjęć rodziny Mellerów oraz potraw (autorstwa Radka
Polaka).
Tradycyjne
przepisy mamy oraz „podkręcone” współczesne przepisy córki są
niczym międzypokoleniowy dialog. To także świetna okazja do
przywołania rodzinnych opowieści. Książka uzupełniona jest o
bogaty materiał zdjęciowy – współczesnych i archiwalnych zdjęć
rodziny Mellerów oraz potraw (autorstwa Radka Polaka). „Zbierałam
się do napisania tej książki od lat. I choć często gotuję
rozmaite rzeczy z książki mojej Mamy, uwspółcześniając Jej
przepisy, to nie czułam się gotowa. Przełom nastąpił, kiedy
upiekłam mój ukochany sernik w wersji eko i zawiesiłam jego
zdjęcie na Facebooku. Otrzymałam mnóstwo komentarzy i próśb o
przepis, a moja koleżanka Kasia spytała, czy nie planujemy z braćmi
ponownego wydania książki Mamy i jej przyjaciółki Barbary
Adamczewskiej pt.: W kuchni babci i wnuczki. Książka z tradycyjnymi
przepisami kuchni polskiej została wydana w 1994 roku, w 2005 roku
ukazało się wznowienie, ale od dawna nie sposób jej kupić.
Wiele
z tych oryginalnych przepisów jest kulinarną ilustracją komuny,
przedziwną kombinacją z tego, co było w sklepach. Nie przenoszę
tu przepisów Mamy jeden do jednego. Wybrałam dania, które zostały
ze mną na zawsze, których smaki nosimy z braćmi w sobie, i nawet
jeżeli nie znalazły się w książce Mamy jako zbyt banalne, dla
mnie są teraz esencją dzieciństwa i rodzinnego domu.Książka super wydana, oprawa twarda, a co najważniejsze ma tasiemkę do zakładania przepisów !
Wraz
z córką przygotowałam z książki Ryż po tajsku.
Na
talerz w kształcie ryby , Sara- moja pomocnica- wyłożyła danie i
własnoręcznie je udekorowała. Można rzec, że pala miłością
do świeżych warzyw i mnóstwa zieleniny.
Składniki
- 400 g ryżu basmati
- 100 g krewetek mrożonych
- marchewka
- 100 g białej kapusty
- 100 g brokułów- opcjonalnie
- 1 dymka
- 4 ząbki czosnku
- 1 jajo
- 2-3 łyżki oliwy z oliwekpół puszki pomidorów bez skóry
Sos
- łyżka sosu sojowego
- łyżka sosu rybnego
- łyżka soku z cytryny
- łyżeczka cukru brązowego
- pieprz z młynka- biały
Najpierw
robimy sos.Wszystkie składniki mieszamy dokładnie w słoiku. Odkładamy
na bok.
Kroimy
drobno warzywa, czosnek w plasterki.
Rozgrzewamy
oliwę lub olej roślinny w woku- może być głęboka zwykła
patelnia.
Wrzucamy
czosnek, a po chwili wszystkie warzywa oprócz dymki, następnie
wrzucamy krewetki.
Mieszamy
cały czas około trzech minut.
Przesuwamy
warzywa z krewetkami na bok, wbijamy jajo i mieszamy je z warzywami,
dodajemy pomidory. Następnie wsypujemy ryż i zalewamy przygotowanym
wcześniej sosem.
Mieszamy
bez przerwy około dwóch minut. Dodajemy dymkę, mieszamy i
wyłączamy gaz.
Ryż
jest gotowy.
Sara
właśnie go podała.
Ma
dla Was niespodziankę. Sprawcie sobie lub komuś wspaniały prezent.
Można
wygrać tę oto książkę,mam dla Was dwa egzemplarze. Akurat
Mikołajki już blisko!
Oto
kilka zasad :
- wyłonię dwóch zwycięzców, a książki wyślę tylko na terenie Polski.
- można udzielić kilku odpowiedzi (gdyż może tych potraw macie więcej zapamiętanych ?), każdy w oddzielnym komentarzu i proszę o podpisanie się imieniem i jedną literą nazwiska + miasto- jeśli dodajecie komentarz jako Anonimowy.
- Czas trwania konkursu 20.11.- 04.12.2016 wyniki ogłoszę w św.Mikołaja pod tym postem. Poproszę o dane do wysyłki nagrody i będę na nie czekała 3 dni, następnie jeśli zwycięzca nie zgłosi się- wybiorę następnego, aż do skutku.Życzę powodzenia i wspaniałych wspomnień.
-
pod tym postem napiszcie ulubione danie, które gościło w kuchni
Waszej mamy i najbardziej wam smakowało, coś co zapamiętacie do
końca życia. Jestem bardzo ciekawa ! Nie musicie podawać
przepisu, chyba , że nazwa nie będzie sugerowała "zawartości",
bo jako dzieci nazwaliście sobie tę potrawę po swojemu!
-
miło będzie jak polubicie SPONSORA i
ORGANIZATORA
może to będzoe dziwne i nietypowe ale najbardziej zapamiętałam zupę z brukwi- lekko słodkawa z majerankiem nie odtworzenia przeze mnie do tej pory i najlepsza ugotowana przez moją mamę ... a drugie to już dość popularne i do odtworzenia ale i tak najlepiej przygotowywane wspólnie- ciasta z maszynki takie na smalcu 😉
OdpowiedzUsuńU mojej mamy najlepsza kasza gryczana, pod postacią papki. Choć wyglądem raczej odstrasza, jest pełna aromatów.
OdpowiedzUsuńZielsko, jakie akurar pod ręką: łoboda, szpinak, pokrzywa. Pachnąca czosnkiem, majerankiem i z najlepszą zasmażką, jakiej ja nie potrafię zrobić :)
Kinga Marciniak-Łyda
Ciasteczka amoniaczki. Mogłabym jeść kilogramami ;) Przepis biorą od nas wszyscy znajomi, którzy spróbowali tych ciastek.
OdpowiedzUsuńKruche, można je bardzo długo przechowywać. Zjadać same lub przekładać dżemem, masą, polewać czekoladą :)
Kinga Marciniak-Łyda
Z dzieciństwa najlepiej pamiętam placuszki sodziaki.Były bardzo pulchne i lekkie. W kuchni stał piec na którym mama piekła takie placki, a na gorących fajerkach smażyła nam takie płaskie chlebki. Najlepiej alekko przypalone :) Wioleta Perkowska-Ząbki
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że w dzieciństwie byłam niezadeklarowaną wegetarianką. Pamiętam, że mogłam codziennie jeść placki, makarony, wszelkie kluchy, a mięso było dla mnie czymś totalnie nieatrakcyjnym. Może najadłam się go na zapas wcześniej - moja mama twierdzi, że ledwie od ziemi odrosłam, a męczyłam wszystkich przy obiedzie o kawałek mięsa ("męso daj";)). Były to czasy, kiedy "męso" było na kartki, ale kto dziecku odmówi?;) Później najwyraźniej mi się odwidziało, bo przerzuciłam się na potrawy mączne. Moja rodzina pozostała jednak wyznawcą kotleta:) I tu pojawia się właśnie moje ulubione danie - naleśniki. Moja mama smażyła mi je na obiad, dla reszty przygotowywała co innego. I chyba dlatego mam do tego dania największy sentyment- wiem, że był wyrazem czystej matczynej miłości do mnie:) Wtedy pewnie tego nie doceniałam (choć naleśniki kochałam nad życie:)), ale rozczulam się zawsze na to wspomnienie, zwłaszcza teraz, kiedy wiem jak dużo obowiązków niesie za sobą dorosłe życie, więc gotować dwa obiady, można tylko z miłości;) Kinga D. Warszawa
OdpowiedzUsuńWitaj w dniu św. Mikołaja!
UsuńGratuluję serdecznie, podeślij swoje dane do wysyłki książki na adres kasiafraniszyn@interia.pl z dopiskiem konkurs z książką K.Meller
Mail poszedł, a ja jeszcze raz serdecznie dziękuję!:) Oby Mikołaj w kooperacji z dobrą karmą wrócili za to do Ciebie z górą prezentów ;)
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie uwielbiam kluski śląskie z domowymi buraczkami i do tego pieczona kaczuszka, bardzo często mama przygotowywała to danie w niedzielę, kiedy mogliśmy wspólnie z całą rodziną zasiąść do stołu. A na deser malinowa tarta :) pozdrawiam
Ja za to najbardziej pamiętam tosty po francusku.. moja Mama wypiekała co tydzień świeżą, ciepłą, plecioną chałkę z dużą ilością kruszonki na wierzchu. Na weekendowe śniadanie zawsze mogłam zażyczyć sobie tostów francuskich, czyli chałki pokrojonej na kromki, zanurzonej w roztrzepanym jajku z cukrem i mlekiem podsmażonej na złoto na masełku. Do dziś pamiętam ten smak i niecierpliwe wyczekiwanie na weekend, a nawet teraz, gdy przyjeżdżam do mojej mamy w odwiedziny i na stole leży świeżo upieczona chałka to proszę ją o przygotowanie tego rarytasu.. MNIAM! :) Martyna J. Gdynia
OdpowiedzUsuńNajbardziej z dzieciństwa zapamiętałam przepyszną zupę ogórkową mojej mamy. Pamiętam, że będąc dzieckiem mogłam ją jeść codziennie tak bardzo mi smakowała. Niewiele w tym względzie się zmieniło, bo nadal ją uwielbiam i przyznam szczerze, że mało kiedy robię ją w swojej kuchni, bo... wolę pójść ją zjeść do mamy. Niby mam przepis, ale to już nie to samo :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Beata C.
Kolejnym smakiem mojego dzieciństwa są placki ziemniaczane mojej mamy. Jedliśmy je zawsze na kolacje w dni, w które na obiad była tylko zupa. Do placków była kwaśna śmietana. Pamiętam, że nie mogłam się ich najeść, a ostatecznie kończyło się tym, że się przejadałam i cały wieczór spędzałam już w błogim lenistwie, bo w końcu czas dla brzusia też musi być. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że mama przekazała mi ten przepis, bo jak rozglądałam się po Internecie, to drugiego takiego już nie znalazłam, a szkoda by tak pyszne smaki dzieciństwa odeszły w zapomnienie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Beata C.
Przedstawiam niezapomnianą, jedyną w swoim rodzaju i jakże PYYSZNĄ złotą 10 mojej Mamy ;)
OdpowiedzUsuń1) Czerwony barszcz z uszkami w Boże Narodzenie
2) Ciasto Trociniak (biszkopt, krem budyniowy, zielona galaretka ze startymi jabłkami, a na wierzchu podprażony na masełku kokos)
3) Zwykły, najzwyklejszy krupniczek z ziemniakami <3
4) Udka faszerowane pieczarkami
5) Pierogi ruskie
6) Rosół z makaronem na niedziele
7) Tradycyjne naleśniki z dżemem jabłkowym
8) Kotlety z kurczaka w cieście z serem żółtym i majonezem
9) Fasolka po bretońsku
10) I jako ostatnie- tradycyjny śląski obiad--> rolada śląska, kluski śląskie i modra kapusta :D
Z tymi potrawami kojarzę moją Mamę. Mam nadzieję, że za kilka lat przekaże "Złotą 10" swoim dzieciom :)
Pozdrawiam!
Justyna Dragan
Może to nie danie, ale chciałam podziękować mojej mamie za cudowny chleb który towarzyszy mi odkąd pamiętam. Chleb robiony w 30l wielkim garnku, gdzie rozczynka rośnie sobie całą noc, rano mama mięsi ciasto i jak ono urośnie formuje z nich bochny chleba i małe podpłomyki, dla każdego ulubiony- z cukrem, cebulką, czosnkiem, kminkiem...a potem bach je do pieca w którym pali drewnem, wprost na żar, bez formy. Podpłomyczki są najwcześniej, mi najbardziej smakują posmarowane masłem i posypane solą, do tego herbatka z domowym sokiem malinowym robionym przez mamę i się rozpływam<3 uwielbiam zapach i smak tego chleba w domu rodzinnym. Na zdjęciu poniżej wnuczka mojej mamy a moja córeczka, wskazująca babci który chlebek zje jak się upiecze, ona też go uwielbia:) dziękuję mamo za najpyszniejszy chlebek<3
OdpowiedzUsuńhttp://www.tinypic.pl/lui6onct1kut
Moja mama w spadku nie dała mi wiele -
OdpowiedzUsuńlecz to, co zostało - wiedza, co się ściele
w całej mojej głowie, to cenny nabytek
- a są to porady z życia, znakomite!
Znam też sporo tricków kuchennych, zaiste,
na smaczne potrawy i na garnki czyste,
ale najcenniejsza lekcja po mej mamie
to jej o relaksie bardzo ważne zdanie.
Na relaks najlepsze są proste sposoby:
szybkie i skuteczne, sprawdzone metody!
Dlatego, gdy czuję, że nic nie chce mi się,
że chandra nadchodzi, wtedy... ROBIĘ KISIEL!
Tak, taki domowy kisielek na smutki,
z herbatą zrobiony - wystarczy malutki
kubeczek, miseczka - i dodatków kilka,
by przegonić chandrę tak jak złego wilka!
W dodatku tak zużyć można też herbaty,
których się nie lubi - powoli, na raty,
znikają w garnuszku w magicznej potrawie.
Magicznej - bo kuchnia toż to magia prawie! :)
KISIEL HERBACIANY
SKŁADNIKÓW nie trzeba wiele,
by wykonać ten kisielek:
1 torebka herbaty
1/2 szklanki wrzącej wody
2 szklanki mleka
2 łyżki mąki ziemniaczanej
3 łyżki cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego
sok, owoce, dżem do dekoracji (ja użyłam brzoskwiń z puszki i dżemu malinowego)
No a teraz WYKONANIE:
wpierw herbaty zaparzanie
w tej bardzo gorącej wodzie.
Wyjdzie mocniejsza, niż co dzień!
Odlej odrobinę mleka,
niech wraz z mąką sobie czeka,
wymieszane - a dokładnie!
Resztę mleka gotuj ładnie
z cukrem, a gdy kipieć zacznie,
dodaj herbatę i bacznie
mieszaj, aż znów wrzeć zaczyna!
Bądź ostrożny, przypominam!
Gdy znów zawrze w garnku, dodaj
zawiesinę z mąki. Szkoda
jednak, by się przypaliło,
więc mieszaj, mieszaj aż miło!
Masa szybko gęstnieć zacznie,
wyłącz palnik, mieszaj bacznie!
Potem wystudź nasz kisielek,
czasu nie potrzeba wiele,
do miseczek wlej go prędko
i dekoruj: dżemem, miętką...
Ja go dżemem ozdobiłam,
na spód brzoskwinie włożyłam,
a potem z moją rodziną
jadłam, ciesząc się ich miną!
Powiem Wam też to w sekrecie,
że najbardziej go na świecie
moja Babcia polubiła...
Dziś znów o kisiel prosiła. :D
* * *
A do herbacianego kisielu
pasują - tak jak do potraw wielu -
wesołe rymy. Smutki przegnają,
no i jedzenie mi... przyprawiają!
Uciekaj, chandro! To czas na relaks!
Z kisielem nawet głód nie doskwiera! :)
Mirka W. - Grodzisk Wlkp.
Wygranych miało być 2 osoby. Ale ...będzie 3 !!!!
UsuńWitaj w dniu św. Mikołaja!
Gratuluję serdecznie, podeślij swoje dane do wysyłki książki na adres kasiafraniszyn@interia.pl z dopiskiem konkurs z książką K.Meller
Dziękuję!!! :) Już piszę!
UsuńMirka
A czy może być przepis po Babci? Bo moje dzieciństwo upływało pod znakiem cudownych ciasteczek z mąki krupczatki, które piekła zawsze moja babcia - po niej dostałam w spadku recepturę, którą z powodzeniem wykorzystuję do dziś. :)
OdpowiedzUsuńPieczenie ptifurek (nazywanych przeze mnie w bardzo wczesnej młodości pifulkami) to był cały rytuał - lepkie ciasto trzeba było dzielić na kulki, turlać w dłoniach, spłaszczać i ozdabiać kleksem twardej konfitury malinowej lub innej, która akurat była pod ręką w domowej spiżarce. Zdarzało nam się z babcią siedzieć nad solidną porcją ciach kilka godzin - ale powstawał wtedy zapas, który można było przechowywać bardzo długo i pożerać z zachwytem, tak doskonale smakowały! :)
Pamiętam ich smak tuż po upieczeniu. Cudowny zapach podgrzanej konfitury. Pamiętam zachwyt, kiedy babcia wyjmowała z pieca pierwszą blachę pełną rumianych śliczności...
I zawsze, kiedy je piekę, myślę, że tak właśnie wygląda SZCZĘŚCIE - ma kształt, smak i zapach PTIFURKI mojej babci - która szczęście miała zaklęte już w imieniu... :)
SZCZĘŚLIWE PTIFURKI BABCI FELICJI
Składniki:
25 dkg mąki krupczatki
10 dkg tłuszczu
15 dkg cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 jaja (żółtka oddzielić od białek)
szczypta soli
tłuszcz do nasmarowania blachy
mąka do posypania blachy
dżem - najlepiej malinowy
Przygotowanie:
Cukier i masło utrzeć, następnie - wciąż ucierając - dodawać żółtka, mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczeniai solą... Ciasto zagnieść.
Formować z ciasta niewielkie kulki (wielkości orzechów włoskich), spłaszczać lekko, robić w środku każdej z nich wgłębienie, a następnie nakładać dżem.
Układać na blasze w niewielkich odstępach.
Białka ubić ze szczyptą soli, a następnie smarować nimi ciastka.
Piec w 200 stopniach Celsjusza przez ok. 25 minut.
Witaj w dniu św. Mikołaja!
UsuńGratuluję serdecznie, podeślij swoje dane do wysyłki książki na adres kasiafraniszyn@interia.pl z dopiskiem konkurs z książką K.Meller
Danie to niewątpliwie gołąbki, których nie umiem zrobić tak jak moja mama i tylko jej najbardziej mi smakują. Natomiast z sentymentem wspominam chlebek z patelni, który zawsze nam robiła na przekąskę o, który zawsze ją prosiliśmy. Mamie jak nie chciało jej się robić mówiła,że nie ma kwaśnego mleka, na to my zawsze przecież wiesz jak szybko skwasić mleko...i nie było już wymówek... :) Po latach prowadząc blog i szukając coraz to nowych przepisów dowiedziałam się, że wspomniany chlebek to proziaki u nas w formie jednego dużego proziaka. Moja mama nauczyła się go roić od swojej babci czyli mojej prababci :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Justyna :)