Frittata mediterranea po mojemu
Gorące
plaże z miałkim złocistym piaskiem, skrzące się na tafli wody
kryształy...Turkus bezkresny turkus, powiew słonego wiatru, który
smakuje zawsze wytrawnie.
Wchodzisz
do zimnej i orzeźwiającej wody i co czujesz?
Jak
wszystko co Cię otacza , powoli zaczyna znikać. Piasek pod stopami
jest delikatny, maleńkie rybki bezskutecznie próbują Cię łaskotać po łydkach...
Nie
ma jeszcze nikogo na plaży, jest wszakże 6.00 rano!
Jest
cisza, cisza nieprawdopodobna...bo Sycylia generalnie nie jest cicha!
Sycylia
jest radosna, gwarna i pełna namiętnego pokrzykiwania na co
tygodniowych fierach.
Jest
też moją ością w gardle, moim przeznaczeniem, jest tym czym była,
jest w pewnym stopniu raną , tak głęboką, że nawet dwa radosne
opatrunki, śmiejące się do mnie od rana...nie potrafią jej
zabliznić.
Czym
pachnie Sycylia?
Na
pewno migdałem, winem, serem, czekoladą i cytrynami.
Gdzieniegdzie
poczujesz czerwony smak niezwykłych pomarańczy, a amaretto przerzuci
Cie do innej rzeczywistości.
Kiedy
czujesz taki piasek pod stopami, kiedy Twoje włosy przestają falować
na wietrze , a skórę pokrywa pierwsza ciemniejąca opalenizna,
lądujesz na miękkim ręczniku, koniecznie pod parasolem i ucinasz
sobie
drzemkę.
Po
jakimś czasie zaczynasz jednak odczuwać głód. Morskie powietrze
zaostrza apetyt, bo sycylijski wiatr jest sprytnym zwierzchnikiem
ubogich dostawców owoców i warzyw. Każdego dnia.
Otwierasz
przepadzistą torbo-lodówkę i wyciągasz portapranzo, potocznie u
nas zwane lunch-box-em.
Co
w nim króluje?
W
moim zazwyczaj na zimno, bo inaczej się nie da- rozpychała się
frittata mediterranea. Tworzona na tysiące sposobów, z tego co się
miało pod ręką, ważne aby przy spożywaniu, była zimna , a i
robiła się szybciuśko!
Składniki
- 4 jaja od szczęśliwych i wolnych kur
- garść szpinaku lub jak u mnie dziś garść roszponki
- owczy sycylijski ser-pecorino,a u mnie dziś feta (choć według mojego skromnego zdania i intuicji, to nawet koło fety nie leżało)
- cilieggino di Pachino, a u mnie pomidorki koktajlowe bodajże hiszpańskie- nie leżały koło tych z Pachino na pewno
- sól morska oraz czarny sezam
- pestki dyni Symbio
- olej kokosowy do smażenia- cwany olej , który nie dymi i nic na nim nie przywiera
- tatar z łososia, szybko i przyjemnie- otwierasz opakowanie i wszystko gotowe!
Jaja
zmiksowałam z odrobinką soli, rozgrzałam olej kokosowy na patelni.
Wylałam masę jajeczną, wsypałam pokrojone pomidorki koktajlowe.
Dołożyłam
na szybko roszponkę i tatar z łososia.
I
szybko na gaz, pod przykryciem smażyłam na małym ogniu, aby wierzch
się również ściął. Nie odwracam tego typu frittaty góra-dół.
Na
koniec dołożyłam fety i czarnego sezamu.
Na
drugiej gorącej i suchej patelni uprażyłam pestki dyni, około 3
łyżek na frittatę.
Uwaga
! Strzelają!
Wtedy
są gotowe !
Posypuję
frittatę, dzielę na trójkąty i zaczynam tęsknić.
Nic
na to nie poradzę, że gdy ją zajadam , to zawsze widzę gaje
oliwne, suszone na tarasach pomidory ,czy słyszę wrzaski piekarzy o
5.00 rano pod własnymi drzwiami.
Morduję
się swoimi własnymi rękami i tęsknię.
Chcę
znów powrócić, zanurzyć dłonie w piasku, nawet na chwilkę.
Wskoczyć do krystalicznie czystej wody, w której widać własne
odbicie.
O 3.00 w nocy chcę się przeciskać przez gwarne stragany
pełne krzyków ,
w poszukiwaniu kolejnej pary egzotycznych i
wyjątkowych naszyjników.
Chcę
się znów pokłócić z rzeźnikiem, że niezbyt równo pokroił mi
piersi z kurczaka i dostać od niego bukiet , przepiękny bukiet
świeżej, pachnącej i zielonej pietruszki.
Obiecuję
sobie, że jakimś trafem się tam znowu znajdę,
może w jakimś
innym rejonie , z dala od Etny.
Ale
niebo będzie takie samo.
Smak
wiatru wytrawny.
A
frittata mediterranea będzie taka autentyczna wtedy, że opchnę
osobiście jedną, ja sama.
To ja wpadam. Kocham takie dania :-)
OdpowiedzUsuńGuardare....improvisare...cucinare...! Mangiare!
Usuńale to pysznie wygląda! daj troszkę!
OdpowiedzUsuńZrobię Ci...a jak pojedziemy na Sycylię to tym bardziej...! Taką mam nadzieję bynajmniej :-)
UsuńWspaniała ;)
OdpowiedzUsuń