Takie życie tylko w Neapolu.Szczypta magii włoskiej teściowej. Ragù!
Któż
z nas nie kocha kuchni włoskiej, któż z nas nie chciałby się
przenieść, choćby na chwilkę na Półwysep Apeniński?
Książka,
której dziś premiera, a którą dostałam od
WYDAWNICTWA CZARNA OWCA do przeczytania, kompletnie mnie pochłonęła.
Nazwałabym
ją przewodnikiem, biletem, przepustką, pamiętnikiem.
Moja
imienniczka, to dziewczyna , która trafia do Neapolu.
Komu
Neapol kojarzy się z wysypiskiem śmieci, ampułką z krwią Św.
Januarego, bądź mafią...i tyle- ten tak na prawdę nic o Neapolu
nie wie, ani o tamtejszej ludności i sposobie jedzenia .Nie wie na
pewno, że kupując ośmiornicę na obiad należy ją oglądnąć
bardzo dobrze w okolicach macek, by dowiedzieć się skąd
pochodzi,czy jest importowana ,czy tutejsza, nie wie, że przed
gotowaniem należy ją kilka razy walnąć młotkiem . Nie wie
zapewne, że tradycyjne ragu.
gotuje się minimum 10 godzin.
Dla
Włocha jedzenie to rzecz święta. Przekonała się o tym nasza
bohaterka, która miała poważne problemy żywieniowe, a której
historia potwierdza nieśmiertelność stwierdzenia "przez
żołądek do serca".
Po
przeczytaniu pierwszych stron , wsiąkniecie na dobre. Niemal
natychmiast przeniesiecie się na gwarne i krzykliwe ulice Neapolu
przyozdobione falującymi na wietrze, wysoko nad Waszymi głowami
....gatkami! Poczujecie wyraźnie smakowity zapach dobiegający z
każdej neapolitańskiej kuchni , usłyszycie w swojej głowie
melodyjne, głośne i zachrypnięte wołanie do stołu, ale przede
wszystkim, niemal natychmiast po przeczytaniu kilku rozdziałów,
zapragniecie mieć ...włoską teściową!
Książka
idealnie opisuje włoskie zwyczaje z dokładnością i precyzją
zegarmistrza. Nauczycie się wielu zabawnych stwierdzeń po włosku.
Nasza
amerykańska bohaterka pochłaniała niesamowite ilości śmieciowego
jedzenia, jadała nieregularnie , a widząc efekty, głodziła się.
Ale
odkąd zamieszkała w Neapolu wszystko się zmieniło! Zmienił się
jej stosunek do jedzenia i do swojego ciała, dostrzegła jak
jedzenie i sposób podawania potrafi zmieniać ludzi. Dostrzegła
miłość i potrafiła patrzeć i widzieć, że przygotowanie
posiłków z miłością dla tych , których kochamy ma kolosalne
znaczenie.
Kluczową
postacią jest tutaj teściowa naszej bohaterki, kobieta grubo po
60-tce, która w książce, gra kluczową rolę.Nieskazitelnie czysta
i zawsze umalowana, potrafiła zdziałać cuda w swojej kuchni, w
której jednoczyła całą rodzinę. Potrafiła wsiąść do pociągu
i zawieźć z Neapolu do Rzymu ulubione smakołyki dla syna i synowej
oraz wnucząt. W walizce!
Niesamowite
jest to, jak Neapolitańczycy i Sycylijczycy są do siebie podobni-
ta dygresja jest do moje sycylijskiej teściowej.
Potrafią
oni godzinami siedzieć przy stole. We Włoszech przy stole nie
rozprawia się o tym , kto w jakich butach przyszedł, jaką mamy
pogodę ...Rozmawia się o jedzeniu!
Wychwala
się jedzenie.
W
wielu miejscach książki autorka udowadnia, że stremowany aktor na
scenie, o wiele naturalniej recytuje ,gdy opowiada o jedzeniu , a nie
o pogodzie czy stosunkach międzyludzkich .
Książka
okraszona jest neapolitańskimi i włoskimi zwrotami, pełna humoru
celnie uderza w sedno- dużą rolę odgrywa rodzina, siedzenie przy
stole, wspólne posiłki.
Neapolitańczycy
potrafią sobie radzić w każdej sytuacji, ich nieskazitelnie czyste
domy słyną na całym świecie , podczas gdy pełne odpadków ulice
mówią nam zupełnie coś innego.
Tak
to prawda, nie ocenia się książki po okładce, a człowieka po
ubraniu , to prawda, że trzeba zajrzeć do wnętrza.
Pomimo
,iż jest to krzykliwy naród, ich ulice są ruchliwe i zabiegane, to
potrafią bez problemu podzielić się z tobą kanapką, gdy siedzisz
na trybunie i oglądasz na żywo jakiś mecz i niemiłosiernie burczy
ci w brzuchu.
To
książka, którą warto mieć, bo jeśli kochasz włoskie klimaty i
włoskie jedzenie, gwar przy stole, dobre wino, cenisz sobie dobre
towarzystwo, morską bryzę na twarzy, to gwarantuję ci , kiedy
przeczytasz książkę poczujesz zapach neapolitańskiej kuchni w
swoim własnym domu i zapragniesz mieć włoską teściową,
kimkolwiek jesteś!
Przygotuję
Wam dzisiaj słynne RAGU Raffaelli, dzięki któremu przeniesiecie się
do jej kuchni i zasmakujecie jak główna bohaterka, w radości z
gotowania i z jedzenia.
Składniki
( przepiszę oryginalnie z książki, byście mogli poczuć
jakim językiem pisana jest książka)
Porcja
dla 6-8 osób
- 1 mała żółta cebula, pokrojona w kostkę
- pół szklanki oliwy z oliwek extra virgin
- 340 g GALLINELLA DI MAIALE, co w neapolitańskim dialekcie oznacza mięsiste mięśnie z dolnej części uda świni. ( Pochodzę z rodziny Wilsonów, która wykorzystuje każdą część świni z wyjątkiem kwiku, ale nie ma pojęcia jak się ta część nazywa.Może noga z kością? Porozmawiajcie z rzeźnikiem.Najważniejsze jest to, że jest mięsista,a mięso należy pokroić na trzy kawałki mające po ok. 5-centymetrowe boki)
- 340 g pręgi cielęcej , podzielonej na 3 kawałki mające po ok.5-centymetrowe boki
- 2 żeberka wieprzowe ( ok. 340 g ) podzielone na odcinki dł.ok. 8 cm.
- 1 szklanka czerwonego wina
- 2 łyżki pasty pomidorowej
- 6 x 400 ml puszek najczystszych pomidorów bez skórki, jakie znajdziecie ( przeczytajcie skład!!! )
- kilka listków bazylii
- sól do smaku
- 680 g rigatoni u mnie DUŻE RURKI MAKARONY POLSKIE
- garść gruboziarnistej soli morskiej do gotowania makaronu
- szklanka świeżego tartego parmezanu
- świeże pieczywo
Do
wysokiego i szerokiego garnka wlejcie oliwę, wsypcie pokrojoną w
kostkę cebulę i nie włączajcie gazu! Jeszcze nie, więc się nie
wyrywajcie!
Ułóżcie
wszystkie kawałki mięsa na cebuli i dociśnijcie je palcami.
Pręga
i golonki, świnie i krowy- wszystkie razem na dnie zimnego garnka!
To
jest właściwy moment , by włączyć średni ogień.
SI
DEVE IMBIONDIRE LA CIPOLLA- cebula musi się przyrumienić,a mięso
ROSOLARE, czyli zróżowieć.
W
tym czasie możecie coś sobie umyć.Będziecie czuli pokusę,jak ja,
żeby podchodzić do garnka i sprawdzić, czy nie stało się coś
złego.Musicie go jednak zostawić w spokoju.To jest tak, jak z
wychowaniem dzieci.
Zawsze
się o nich pamięta, ale nie trzeba nad nimi wisieć bez przerwy
Nie
bądźcie nadopiekuńcze wobec swojego RAGU.
Od
czasu do czasu poruszcie kawałki mięsa drewnianą łyżką, żeby
nie przywarły do dna.Po 9 minutach przełóżcie je na drugą
stronę. Mięso uwalnia wodę i będzie tak robić jeszcze przez
około 20 minut.
Tak
długo, jak się to dzieje, jest za wcześnie na dodawanie wina. O
obecności wody świadczą brązowe bąble na dnie garnka (...)
Gdy
mięso jest brązowe i chrupiące z wierzchu, cebula wydaje się
lekko przypalona, a bąbli jest coraz mnie, zwiększcie ogień (...)
i polejcie kilkoma kroplami wina każdy kawałek mięsa
(...)Powtórzcie tę czynność po minucie lub dwóch, aż w ten sposób
wlejecie do garnka całą szklankę wina.
(...)
do ciemnego sosu widocznego między kawałkami mięsa wciśnijcie po
trosze pasty pomidorowej z tubki. Pasta powinna połączyć się z
sosem, rozetrzyjcie ją.
Minęło
45 minut. (...)
Zmiksujcie
pomidory z 3 puszek blenderem ręcznym i przełóżcie je do garnka i
nadal oczyszczajcie ścianki i dno garnka, mieszajcie. Po kilku
minutach zmiksujcie pozostałe pomidory i dodajcie do czerwonego już
RAGU.Ja od siebie dodałam jeszcze butelkę niezwykle pysznej passata di pomodoro z LIDL. Te pomidory w butelce są naturalnie gęste i nie ma w nich niespodzianek.
Ustawcie
mały płomień (...)
Przykryjcie
garnek.
Możecie
wrócić do swojego pełnego zajęć życia , ale pamiętajcie by nie
ściągać fartucha, bo mniej więcej za godzinę wasze RAGU zacznie
szaleć jak burza (...)
Zaglądajcie
do garnka mniej więcej co pół godziny, zdejmujcie z niego pokrywę
i wycierajcie parę, która na niej się osadziła.Dodajcie sól i
kilka listków bazylii.
Zamieszajcie
RAGU , żeby nie przywarło do ścianek i dna garnka.
Podziwiajcie
jak sos gęstnieje, ciemnieje i robi się coraz bardziej
ARRAGIA-słowo to w neapolitańskim dialekcie oznacza ZŁY, ale też
zawiesisty i gęsty.
Ten
sos to złośnik.
Przykryjcie
garnek.
Po
drugiej godzinie możecie wyjąć wszystkie kawałki mięsa z
wyjątkiem żeberek-te zostają do końca.
Gdy
RAGU gotowało się w sumie 3 godziny, wyłączcie ogień.
Ugotujcie
duże rurki w osolonej wodzie i po odcedzeniu wrzućcie makaron do
garnka z ciemnoczerwonym RAGU.
Posypcie
potrawę parmezanem i podawajcie ze świeżym pieczywem ( u mnie
chleb z makiem ) do wybierania sosu.
Mięso
można podać po zjedzeniu makaronu, nigdy równocześnie. (
zazwyczaj na tym samym talerzu ).
ECCO
FATTO- wszystko gotowe.
Teraz
możecie zdjąć fartuch.
Z chęcią przeczytałabym tę książkę. A już na takie danie to miałabym ochotę bez dwóch zdań. Obie rzeczy są świetną inspiracją. Pozdrowionka cieplutkie :)
OdpowiedzUsuńCudowne danie :-) pełne słońca i smaku :-)
OdpowiedzUsuń